O pracy przez Upwork pisałem na tym blogu nie raz i nie dwa. Ostatnio pojawia się jednak coraz więcej pytań czy ma ona jeszcze sens? A jeżeli tak to dla kogo i kiedy.
Co nowego na Upwork
Pierwszą kwestią, która jest przedmiotem ożywionej dyskusji na forach Upwork są tzw. „Connection”. Jakiś czas temu pojawiała się możliwość, podbicia naszej oferty z wykorzystaniem posiadanych przez nas „connects”. I tu pojawia się teoria, wcale nie spiskowa moim zdaniem, że firma postanowiła sobie poprawić rentowność kosztem freelancerów.
Otóż jeżeli ktoś jest na darmowym planie to ma tych connectów tylko 10, co daje tak na prawdę możliwość złożenia jednej oferty w miesiącu. Idźmy dalej…
Jesteśmy na planie plus, co dla zaangażowanych w pracę przez Upwork ma sens ($14.99/miesiąc) to mamy tych konektów 80. W tym momencie oprócz złożenia oferty, mamy opcję podbicia jej tak by pojawiała się klientowi na pierwszym miejscu. Jak widzicie poniżej za 56 „connectów” możemy wskoczyć na pierwsze miejsce. I żeby było jasne. Freelancerzy musieli podbijać swoje oferty za pomocą 100 connects i więcej, żeby być 1st. I co? I nic.

Okazuje się, że nawet będąc pierwszym i mając idealnie dopasowaną ofertę oraz profil, nadal nie dostajemy zlecenia. No ale my jesteśmy zacięci, będziemy dalej próbować. Oh wait, nie mam już „connection”. Nie szkodzi Upwork w swej dobroci daje ci możliwość ich zakupu. 10 za $1.5+VAT
Tylko co z tego? Okazuje się i o to jest ta cała awantura, że w zdecydowanej większości przypadków, że zlecenia dostajemy wtedy gdy ktoś na zaprosi do projektu. A teraz to podobno zdarza się to bardzo rzadko. I nie mówię tu o ludziach na bardzo małych stawkach. Ostatnio żalił się człowiek z Francji, który jest tłumaczem oraz specjalistą ds. marketingu, że jeszcze jakiś czas temu nie wiedział w co ręce włożyć, a teraz cisza…
Dlatego pojawia się bardzo uzasadnione pytanie czy praca przez Upwork jeszcze ma sens, albo bardziej precyzyjnie to komu ona się tak na prawdę opłaca…
Praca przez Upwork staje się drogą impezą
Napisałem wam o „connection”, ale to nie koniec zmian. Otóż z początkiem maja 2023 wprowadzona została zmiana prowizji, która jest pobierana od zarobionych przez nas pieniędzy. Teraz to aż 10%.

Ktoś powie, poprzednio płaciłem 15% więc jest super (do $500). Nie tak szybko… Ci dla których praca przez Upwork była głównym źródłem dochodów skupiali się na tym aby mieć wielu długoterminowych klientów. Wtedy po przekroczeniu $10k prowizja spadała do 5%. Na forach wylało się wiadro pomyj na platformę, a ludzie się dość jednoznacznie się odgrażali, że zabiorą swoich długoterminowych klientów i niech sobie robią co chcą. Czy tak się stanie? Trudno powiedzieć, pewnie dowiemy się o tym za jakiś czas 🙂 – jeżeli wrócą stare stawki.
Money, money, money…
Skąd taka śmiała teza z mojej strony? No bo jeżeli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze… Oczywiście nie wiemy wszystkiego, ale różne wydarzenia w Stanach Zjednoczonych pokazują, że łatwe pieniądze dla startup’ów się skończyły. Co więcej Upwork jakiś czas temu wszedł na giełdę i inwestorzy oczekują swojej doli.
Wszyscy słyszymy, że różne firmy w US zwalniają i nie oszukujmy się, to na pewno przełoży się na rynek freelancerów. Czy wiedzieliście, że jednym z istotnych klientów Entrprise na Upwork jest Microsoft – zwolnili ostatnie parę tysięcy ludzi? Praca przez Upwork dla nich była również mi swego czasu proponowana.
I jeszcze jedno. Pewnie widzieliście albo zobaczycie posty paru osób ze Stanów, jak to oni jadą na stawce $100/h i więcej. Zarobili tam już parę milionów i generalnie jest zejabiście. Tak, bo oni są ze Stanów Zjednoczonych, a Wy nie! I nie są to ludzie Top, spora część z Was jest od nich zdecydowanie lepsza na swoim polu zawodowym. Tylko co z tego…
Jakiś czas temu, gdy były jeszcze eventy Upwork w Polsce, były dyskusje na ten temat (i testy 🙂 ) co widzi freelancer ze US i na jakie oferty może liczyć. Niektórzy nawet rejestrowali się jako osoby z US – nie polecam za to się wylatuje z platformy.
Generalnie mieli proponowane znacznie wyższe stawki i było tych ofert więcej. Śmiem sądzić, że nadal tak jest.
Jeżeli nie praca przez Upwork to co?
Po pierwsze i przede wszystkim: PERSONAL BRANDING – swoją drogą muszę zaktualizować ten post 🙂 . Jeżeli chcecie nadal być freelancerem, digital nomad czy jak zwał tak zwał, to jest to w tej chwili najważniejsza dla Was rzecz. Kiedy jest na rynku super to za bardzo się tym nie przejmujemy, jeżeli jesteśmy dobrzy w tym co robimy to zleceń jest pełno. Gdy rynek jednak ma dołek to nasza rozpoznawalność jest bardzo istotna. W ostatnich tygodniach sam dość boleśnie odrabiam tę lekcję…
Optymalizacja kosztów też nie jest bez znaczenia. Jeżeli zarobicie $1000 to Upwork Wam zabierze $100. No, ale jeszcze Państwo Polskie też wyciąga rękę po swoją dolę. W zależności od formy opodatkowania ok $100 znowu Wam znika… No to co robimy? W tej chwili najwięcej sensu, przynajmniej dla mnie, ma LinkedIn. Budowanie wizerunku i sieci kontaktów to podstawa. W tej chwili dla mnie osobiście jest to najbardziej wartościowa platforma. I tak większość z nas ma firmy, więc współpraca bezpośrednio z klientem oszczędza nam 10% naszych zarobków.
Jeżeli jest to dla nas problem to skorzystacje z czegoś co się nazywa Direct Contract. Macie zabezpieczenie w postaci Escrow, a prowizja wynosi 3.4%, przynamniej na razie.
Jeżeli macie pytanie to dajcie znać w komentarzach.