Ten wpis powstał na kanwie dość intensywnej dyskusji w naszym dziale o kompleksach. O tym co kto potrafi i jak inni do tego podchodzą. Może kilka słów, które tam padły nie były adekwatne do sytuacji – sorry chłopaki, ale samo pytanie pozostało. No właśnie… To jak to jest z tymi kompleksami?
Jak sobie popatrzymy na nasze małe poletko IT, choć tak naprawdę dotyczy to prawie wszystkich obszarów ludzkiego życia, to kwestia kompleksów i stojącej za nimi zazdrości istniała chyba odkąd nasi przodkowie zeszli z drzew. Zawsze było tak, że ktoś miał czegoś więcej albo był lepszy od kogoś. Bo rzeczywistość jest taka, że gdy widzimy kogoś kto jest od nas lepszy albo mu się lepiej powiodło zaczynamy też mówić i myśleć o kompleksach. Lub po prostu o zwykłej zazdrości, która też za nimi stoi. Jak dla mnie te uczucia są tymi, które chyba czynią nas tak na prawdę ludźmi. Ciężko mi sobie wyobrazić kogoś kto nie ma kompleksów lub nie był nigdy o coś zazdrosny. Tym co nas różni między sobą to to co z tym robimy.
O kompleksach. A co ja mam z tym wspólnego?
Ktoś może pomyśleć, że skoro o tym piszę, to pewnie zacznę wypisywać bzdury w stylu, że zazdrość i kompleksy są mi totalnie obce. Nic z tych rzeczy. Przykład pierwszy z brzegu. Znacie Michała Szafrańskiego, autora bloga Jak Oszczędzać Pieniądze? Nie? Polecam bo warto poczytać, ale ja jakby nie o tym. Otóż Michał jest przykładem gościa, który sam, bez niczyjej pomocy osiągnął sukces i w przeciągu bodajże czterech lat zbudował jeden z najpopularniejszych blogów w Polsce. Osiągnął dzięki temu sukces finansowy, a całkiem niedawno wydał nawet książkę, nawiasem mówiąc bardzo dobrą zresztą. Bez znajomości. Sam. I zarobił na niej na czysto kilkaset tysięcy…
Można się załamać prawda? Koleś w moim wieku, a tak dużo już mu się udało. A ja??? Pochlebiam sobie, że jest mi obce myślenie większości moich rodaków: „skoro ma pieniądze, to skądś je ma„. Dla mnie przykład takich osób, jest czymś co mnie motywuje do działania i daje pozytywnego kopa. Bo skoro im się udało to dlaczego nie mi?
Kompleksy? Zazdrość? Jak to wygląda gdzie indziej
Wiedzieliście, że kilka miesięcy temu było w Szwajcarii referendum, gdzie głosowali nad ich wersją 500+ ? Tylko taką na bogato 🙂 . Dla każdego obywatela, co miesiąc, bodajże 1000 franków… Odrzucili. Szwajcarzy wyszli z założenia, że dopiero praca jest czymś co zasługuje na wynagrodzenie. Nie można płacić za samo istnienie. Kiedyś może to ulegnie zmianie, gdy ilość miejsc pracy dramatycznie zmaleje na skutek rozwoju technologii, ale to jeszcze nie teraz. Wyobraźcie sobie teraz takie referendum u nas. Przecież frekwencja i wynik pewne. Prawda?
W Stanach Zjednoczonych osoby, którym się udało są obiektem uznania i podziwu. Fakt posiadania pieniędzy nie czyni z nich obiektów drwin, donosów czy hejtu. Tam państwo robi wszystko, aby osoba która chce rozwijać biznes odniosła sukces. Młodzi ludzie są uczeni od małego samodzielności i dość szybko opuszczają rodzinne domy. Żeby nie było. Nie jestem bezmyślnym fanem Stanów Zjednoczonych, jest tam wiele rzeczy, które są delikatnie mówiąc złe. Ale dlaczego nie przeszczepić na nasz grunt tego co dobre?
A Polacy? U nas chyba komunizm pozostawił swoje piętno. Bogactwo było przywilejem nomenklatury partyjnej. Praca była oderwana od swojej realnej wartości. Nie było możliwości rozwoju swojej prywatnej działalności. Swoje dokłada też religia katolicka, która w przeciwności do protestantyzmu jest przeciwna bogaceniu się. No i chyba jest jeszcze nasz narodowy gen. Wiecie, że podobno w piekle kocioł z Polakami nie jest pilnowany? Polacy nie pozwolą się wybić z niego innym rodakom i sami ich ściągają w dół 🙂 .
Owszem na pewno są nadużycia, jak wszędzie, ale przecież nie wszyscy Polacy, którzy mają większe pieniądze to złodzieje i oszuści. Czytaliście może ostatnio artykuł o ludziach, którzy pracują w Mordorze, a potem w weekendy jeżdżą pomagać do schroniska dla zwierząt? Jakby nie sam artykuł mnie zaszokował, ale ilość hejtu i pomyj, która potem się na bohaterów artykułu wylała. Według zgodnej opinii psychologów za tym wszystkim tkwiły skrywane kompleksy i zwykła zazdrość. Ludzie kto Wam broni robić to samo???
Jak rozmawiać o kompleksach? Jak wykorzystać je na swoją korzyść?
Najprościej moim zdaniem chyba będzie brać przykład z ludzi, którym się powiodło. Nie mam tu na myśli bezmyślnego kopiowania. Raczej chodzi mi o to aby przeanalizować działania tych osób. Każda z nich ma inne podejście, a nie każde z nich będzie adekwatne do naszej osoby albo naszych celów. Bardzo wiele osób, które są dobre w tym co robią, dzieli się swoją wiedzą. Dlaczego nie wykorzystać tego? Bardzo często to gotowa recepta na sukces.
Wiele z tych osób, którym możemy troszeczkę zazdrościć 🙂 , również popełniło szereg błędów zanim odniosło sukces. Często głośnio o nich mówią. Po co chcecie marnować czas i pieniądze na popełnianie ich samemu? Czy nie lepiej przemyśleć to co innym nie wyszło i samemu spróbować innego podejścia? Bardzo wiele produktów, które dziś są rynku numerem jeden, że wspomnę na przykład niektóre rozwiązania Apple, wymyślił ktoś inny. A potem przyszedł Steve Jobs i trochę coś tam podrasował, poprawił i hit gotowy.
Zazdrość? Jaka zazdrość
Najgorsze co można w tym wszystkim zrobić to usiąść i zacząć jechać po tych, którym się to udało. Co Wam to da? Chwilę poklasku od klakierów, którym nie chce się zakasać rękawów i wziąć spraw we własne ręce, albo są po prostu nieudacznikami? Na prawdę chcecie równać do takich ludzi?
Żeby nie było. Wiem że są i znam ludzi, których los doświadczył. Tak na prawdę. Dla nich sukcesem będzie po prostu przetrwanie kolejnego dnia. Ale nie oszukujmy się, większości z nas to jak nasze życie się potoczy zależy tylko i wyłącznie od nas samych…
O kompleksach możemy jeszcze długo pisać, ale lepiej weźcie sprawy we własne ręce i zróbcie to co należy. „Do. Or do not. There is no try. ” jak mówi mistrz Yoda :), żebyście potem pod koniec życie nie żałowali rzeczy których nie zrobiliście, choć były jak najbardziej w Waszym zasięgu. Nie macie nic do stracenia! Pamiętaj… Jesteś kowalem własnego losu.