Dla większości z Was słowo korposzczur pewnie nie jest obce. A to słyszeliście w kuchni w biurze, a to w okolicach warszawskiego Mordoru ktoś nim rzucił. W każdym bądź razie to słowo, które zrobiło zawrotną karierę w ostatnich latach, a wszystko zaczęło się od gościa, który nazywa się Dan Lyons. Dan popełnił najpierw książkę pod wdzięcznym tytułem „Fakup”, która musiała całkiem dobrze się sprzedawać bo całkiem niedawno wydał kolejną: „Korpo-szczury”. Nie czytaliście? Błąd! Każdy kto czasami zastanawia się nad swoją karierą albo jest na etapie co dalej, powinien ją przeczytać.

Korpo-szczury

Money, money, money

Nie macie wrażenia, że jeżeli chodzi o pracę to każdy chce Was wydymać? A to pracodawcy nie płacą za nadgodziny, a to awans znowu dostał przydupas prezesa, a państwo znowu Was dowaliło podatki żeby sponsorować bandę nierobów… Kto tak nie pomyślał niech pierwszy rzuci kamieniem! No cóż nie mylicie się.

W Stanach Zjednoczonych karierę zrobiło słowo jednorożec odnoszące się do prywatnej firmy, której wycena przekracza miliard dolarów. Kilka lat temu to był bardzo rzadki okaz, ale obecnie rozmnażają się chyba przez pączkowanie. Tylko żeby ktoś mógł kupić sobie drugi jacht, ktoś musi za to zapłacić i niestety teraz na scenę wkraczasz Ty, drogi czytelniku. Korposzczur, który będzie sponsorem tej imprezy.

Zasada jest prosta. Inwestor lub jak to teraz ładnie się mówi w kraju nad Wisłą anioł biznesu (Venture capital) wykłada pieniądze. W zamian oczekuje od właścicieli, że jego pieniądze zostaną wykorzystane w możliwie najbardziej efektywny sposób.

Czytając „Korpo-szczury” człowiek nie raz i nie dwa chwyci się za głowę do czego są w stanie posunąć się właściciele, żeby zarobić na swój jacht. Jednym z wielu przykładów jest firma IBM. Tak właśnie ten IBM. Firma na przestrzenni lat majstrowała przy planach emerytalnych swoich pracowników. I tak z 7 miliardów w 1999 na emerytury w 2017 zrobiło się 500 milionów… I takich przykładów autor przytacza baaaardzo dużo.

Korposzczur i pieniądze

Korposzczur z Doliny Krzemowej to nie ten sam co z Domaniewskiej

Ktoś szybko powie Polska to nie Stany. Tak, to oczywiście prawda. Swoją drogą nigdy nie rozumiałem tej fascynacji ludzi Ameryką. Pojechać, pozwiedzać, popodróżować jak najbardziej, ale mieszkać to nigdy w życiu. Nigdzie w Polsce nie widziałem takiej biedy jak w Stanach.

Wracając do meritum. Nasz system nie jest podobny do tego ze Stanów Zjednoczonych, ale też ma swoje naleciałości. Pierwszy z brzegu przykład to umowy zlecenia. Mamy teraz czas epidemii koronawirusa. Zauważcie, że z dnia na dzień około miliona ludzi zostało bez pracy. Właśnie ci na śmieciówkach. Co więcej na dzień dzisiejszy nie widać by państwo w jakikolwiek sposób spieszyło im z pomocą.

Albo inny przykład. Nadgodziny. Pamiętam do dziś, gdy wychodziłem z pracy o godzinie 17, zgodnie z regulaminem, w pewnej francuskiej korporacji. Przy wyjściu asystentka prezesa do mnie rzuciła: „A Ty tu na pół etatu pracujesz?”. Do tej pory to pamiętam. I żebyśmy mieli jasność nikt za to Wam nie zapłaci. I tak dalej i tak dalej.

Korposzczur na pewno nie jest stary

Trochę tu przesadzam bo prezesi to z reguły biali mężczyźni, raczej starsi niż młodsi. Dan Lyons opisuje na konkretnych przykładach jak ludzi są wyciskani do granic możliwości, aby w pewnym momencie ich się pozbyć, gdy już nie wyrabiają albo nie daj Boże trzeba będzie im wypłacać emeryturę. Myślicie, że u nas tego nie ma? A ludzie którzy zbliżają się do okresu chronionego przed emeryturą to nie są zwalniani?

Niestety jak człowiek jest trochę starszy to jakby mu się mniej trochę chce i trochę mniej ma też na to wszystko siły. Tym samym z punktu widzenia firmy jego przydatność spada. Pół biedy jeżeli jeszcze dysponuje cenną wiedzą albo umiejętnościami. Wtedy często jego zwolnienie jest nieopłacalne i może czuć się bezpiecznie. Swego czasu pisałem o tym we wpisie „Informatyk po 40„. Wciąż aktualne.

I nie, nie jestem komunistą

Ktoś mi może powie, że komunizm się skończył. To prawda i jak najbardziej nie jestem komunistą, a wszelkie wizje dochodu gwarantowanego dochodu działają na mnie jak płachta na byka. Albo podatku 75%. Chodzi mi o zupełnie coś innego. Generalnie uważam, że równowaga została zakłócona. I to co możemy przeczytać w „Korpo-szczurach” dotyczy Stanów Zjednoczonych, ale powoli zbliża się do Polski. Chodzi o to, żeby pracownik nie był zostawiony sobie sam i z chwilą gdy firma zaczyna kombinować i zmieniać reguły państwo powinno błyskawicznie wkraczać i robić porządek.

Obecnie to dla mnie wygląda tak, że państwo zlewa temat bo tak im jest wygodniej albo nie mają dość jaj żeby postawić się ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce.

I powiem jeszcze coś więcej, co może niektórych wzburzyć. Uważam, że wysokość ZUS w Polsce jest niska. Tak… I nie problemem jest wysokość składki ZUS tylko kto ją płaci. Bo niestety zdecydowana większość osób, która jest na własnej działalności w ogóle nie powinna jej prowadzić!!! Pierwszy przykład z brzegu. Nasz nomen omen narodowy przewoźnik LOT. Czy myślicie, że te wszystkie biedne stewardesy mają ochotę prowadzić działalność? Nie! Swego czasu, żeby ratować firmę na to się zdecydowano. LOT stanął na nogi, a załogi już na własnej działalności pozostały. Fakt jest taki, że większość osób, które prowadzą jednoosobową działalność wcale tego nie chce. One po prostu nie miały wyboru. Więc jeżeli ktoś zarabia 5 tysięcy na B2B to półtora tysiąca na ZUS są gigantycznym problem.

Zobaczcie co się stało z ideą związków zawodowych. W tej chwili w naszym kraju związek zawodowy jest utożsamiany z kolesiami, którzy zarabiają całkiem niezłe pieniądze, a jak im coś nie pasuje to przyjeżdżają do Warszawy i robią rozróbę. Poczytajcie sobie jak Duda i spółka dba o swoje. Absolutnie to nie ma nic wspólnego z ideą, która przyświecała tworzeniu związków zawodowych!!!

Korposzczur? Nie, ja dziękuję

Popisałeś sobie? To co według Ciebie ja mam zrobić?

Najpierw przeczytaj książkę. Tych kilka kwestii, o których pisałem to tylko mały wycinek tego co nam grozi. Trzeba poznać swojego wroga. A potem usiądź i zastanów się co możesz albo co chcesz zrobić. Większość ludzi płynie z prądem, nie mając planu ani pomysłu na życie. Podejmuje działania post factum, a i to nie zawsze. Na to by nie być tylko popychadłem czy tym przysłowiowym korposzczurem składa się moim zdaniem kilka elementów.

Przejmijcie kontrolę nad swoją karierą. Zastanówcie się co można zrobić, żeby nie być tylko bezwolnym wykonawcą poleceń szefa. Pomysłów na to znajdziecie naprawdę bardzo dużo. Na przykład bycie freelancerem może nam dać upragnioną wolność. Na tym blogu znajdziecie nie jeden wpis w tym temacie, choćby o tym jak zacząć zarabiać duże pieniądze. Czekanie na cud do niczego dobrego Was nie doprowadzi

Przejmijcie kontrolą nad finansami. U mnie akurat nie znajdziecie nic w temacie, ale choćby na blogu Michała Szafrańskiego znajdziecie ogromną ilość bezcennych informacji. W tym momencie, gdy ludzie z dnia na dzień tracą pracę, porządek w finansach osobistych to rzecz bezcenna.

Zajmijcie się rozwojem osobistym. Dzisiejszy świta gna do przodu w zastraszającym tempie. Doskonałym przykładem jest IT. Ogrom rzeczy, których nauczyłem się 20 lat temu obecnie nie ma zastosowania albo po prostu już nie jest przez nikogo nie używana. Z drugiej strony pojawiają się zawody albo całe dziedziny nauki, które czekają na swoją szansę. Ten kto będzie pierwszy pewnie dostanie premię za przenikliwość.