Ktoś zapyta: Po cholerę ci VMware workstation, przecież to kosztuje? Za chwilę wszystko będzie jasne 🙂 . W poprzednim poście pokazałem Wam jak sobie zestawić połączenie VPN do domu. Dziś zobaczycie dlaczego. Na początek kilka słów wprowadzenia. Z VMware workstation korzystam od wielu lat, bodajże od wersji 6.0 i nigdy bym go nie zamienił na nic innego. Swego czasu podejmowałem próby skorzystania z m.in. Hyper-V, ale po próbach konfiguracji sieci dałem sobie spokój.
Co to jest Vmware workstation?
Bez wchodzenia w zbędne szczegóły techniczne rozwiązanie to daje nam możliwość tworzenia maszyn wirtualnych, albo jak kto woli uruchamiania komputera w komputerze 🙂 .

Zainteresowanych odsyłam na stronę Vmware albo Wikipedi. Co warto powiedzieć to jest jeszcze vmware workstation player, który jest znacząco okrojony w stosunku do pełnej wersji. Raczej nam się nie przyda. Kiedyś opcja wirtualizacji to było coś co było nowinką techniczną i z tego co pamiętam kosztowało miliony. Dziś uważam, że dla wielu osób, szczególnie z IT, to podstawowe narzędzie pracy. Ja powiem szczerze nie wyobrażam sobie pracy bez maszyn wirtualnych.
Dlaczego warto korzystać z Vmware workstation?
No cóż powodów jest jak dla mnie bardzo dużo:
- Nie robimy sobie śmietnika w komputerze – jeżeli jesteście na przykład programistą albo administratorem możecie bezkarnie robić testy lub aktualizacje, bez obawy, że trzeba będzie przeinstalowywać cały system operacyjny
- W nawiązaniu do poprzedniego punktu. Shapshot! To jest coś genialnego, jak to jest zrobione. W dużym uproszczeniu za pomocą kilku kliknięć możecie cofać się pomiędzy różnymi wersjami tego samego sytemu. Jak? Najpierw robimy Snapshot. Testujemy coś… Nie działa? Wracamy do stanu przed testem. Nawet nie wiecie ile razy mi to uratowała życie
- Klonowanie. Zamiast instalacji nowego systemu od podstaw możemy użyć istniejącej wersji systemu, jako punktu wyjścia
- Oddzielne wersje systemu dla każdego klienta, z którym współpracujemy
- Jeżeli macie odpowiednio silny sprzęt można uruchomić kilka maszyn wirtualnych równocześnie. Wierzcie mi na swoim PC mam prawdziwą farmę SharePoint 2016
- No i główny powód dzisiejszego artykułu. Shared VMs
- I wiele innych. Wierzcie mi próbowałem innych Hypervisorów i jak dla mnie nie ma nic lepszego!
Shared VMs
No to pora na wyjaśnienie dlaczego właśnie ta funkcjonalność jest tak przydatna z punktu widzenia osoby pracującej zdalnie lub też freelancera. Otóż każdą maszynę wirtualną można przekonwertować na maszynę udostępnioną. Cała operacja jest banalna. Zaznaczamy maszynę wirtualną, którą chcemy przekonwertować, przechodzimy do Manage, a następnie naciskamy Share.

No dobrze, ale po co nam to wszystko? Otóż gdy maszyna wirtualna jest udostępniona to można do niej zalogować się zdalnie z innego komputera korzystając z innej instancji Vmware workstation, bez konieczności logowania się do systemu hosta albo korzystania z RDP, bo aplikacja działa w trybie usługi.
Jest to mega wygodne z tego względu, że na przykład logując się zdalnie do hosta przez RDP, a następnie do maszyny wirtualnej często są problemy z rozdzielczością. Co więcej w tym samym czasie inna osoba może pracować na komputerze nawet nie widząc, że my również pracujemy.
I po co to wszystko?
Jeżeli dla kogoś odpowiedź nie jest oczywista to już wyjaśniam. Wyobraźcie sobie, że jesteście w podróży z lekkim laptopem i nie ma szału sprzętowego. Pisze klient że potrzebuje coś od Was na wczoraj, ale to zlecenie wymaga sporych zasobów sprzętowych. Zero problemu.
- Odpalacie VPN i łączycie się z siecią w domu
- Korzystając z WakeOn LAN wybudzacie komputer, który macie w domu
- Uruchamiacie Vmware na komputerze, z którym podróżujecie
- Łączycie się do PC w domu z maszyną wirtualną, która jest dedykowana dla klienta
Prawda, że proste? Polecam spróbować. Ja korzystam non stop i nie wyobrażam sobie pracy bez tego!